Śmiały akt kobiecy to zdjęcia zwykłych kobiet które zdecydowały się uwiecznić swoje ciało podczas sesji Fotografii Intymnej. Pytanie gdzie znajduje się granica pomiędzy uwiecznieniem artystycznym kobiecego ciała, a wulgarnym, wręcz pornograficznym podejściem do tego tematu.
List z naszej skrzynki e-mail
Pewnie pisze do pana więcej takich kobiet jak ja. Ja klasyczna kura domowa dzieci zadbane częściowo odchowane. Mąż pracujący od rana do nocy, a ja wiecznie czekająca jak ta Kate Middleton’s Lady-In-Waiting tylko ona doczekała w końcu księcia. Ja nie koniecznie. Owszem mój książę jeździ teraz karetą z kilkoma setkami koni, ale po tylu latach zadaje sobie pytanie czy dalej mu się podobam? Właśnie dlatego chciałabym zobaczyć czy będę na tyle odważna by zdecydować się na takie zdjęcia jak robicie. Może nie obiecuje, że rozbiorę się całkiem ale chciałabym pokazać to co jeszcze zostało po dzieciach.
Historia znaleziona
Moje ciało nie jest idealne. Moje jędrne piersi chodzą teraz do pierwszej klasy liceum. Moja piękna pupa – do szóstej podstawówki. A mój brzuch biega po domu krzycząc „Mamo, zobac, ja potlafię latać!”.
Tak. Moje ciało wydało na świat troje dzieci i niemało już przeżyło. Piersi od dawna nie pasują do bluzek z zaszewkami, bo sutki zawsze znajdują się pięć centymetrów pod ich zakończeniem. W pierwszej ciąży moje piersi z miseczki B przeobraziły się w G. A potem urosły podczas karmienia. Przez pierwsze dwa dni w szpitalu. Dwa berety i gumka przestały być zabawnym żartem. Jak mogły nie obwisnąć…?
Pośladki mam usiane rozstępami. Szerokie szramy są widoczne również po bokach podbrzusza. Na udach mam cellulit. Pod kolanem wyskoczył pierwszy nieduży siny żylak. Czasem znika. Paznokcie noszę krótkie, nie maluję, żeby nie przeszkadzały mi w pisaniu, włosy układają się, jak chcą. Na stopach rosną coraz mniej miękkie podeszwy. Kurze łapki, wywołane niekończącym się śmiechem – moje oczy mrużą się wtedy w dwie szparki – sięgają już połowy policzka. Nieprzespane od kilkunastu lat noce tylko je utrwaliły. Opinające ciało legginsy zaczynają je naprawdę opinać…
Nie jestem gruba. Nie jestem zaniedbana. Chodzę do fryzjera i do kosmetyczki na podstawowe zabiegi pielęgnacyjne. Wcieram kremy, lekko podkreślam oczko.
[…]
A kiedy wyciskam pompki i męczę dwugłowe uda, patrzę w lustro i widzę piękną kobietę. I uśmiecham się do siebie. Moje ciało nie jest idealne – i dlatego właśnie jestem piękna. W moim życiu zdążyło się już trochę wydarzyć. Nie były to wyłącznie cudowne chwile. Nikt tak nie ma. Wiele było przykrych. Trudnych. Z nimi też trzeba się mierzyć. Sinusoida mentalnego dobrobytu i depresji odbija się nie tylko na psychice. Reagują na nią wszystkie komórki. Każdy stres, każda noc nad płaczącym dzieckiem, każda lampka wina wypita we względnie spokojny wieczór, każdy uśmiech, każde „kocham” i każde „nie kocham”, pochwała i nagana, górka i dołek, wszystko odbija się na naszym ciele.
Moje zmarszczki być może rażą te kobiety, które urodzą swoje dzieci dopiero wtedy, kiedy już moje dzieci urodzą swoje… Być może moja tracąca jędrność skóra nie podoba się tym, które gonią za młodością. Ja… Czuję się dojrzała. Może nie stara, bo to brzmi negatywnie, ale już nie młoda. Nie przeszkadza mi to. Godzę się z tym. Akceptuję to i żyję dniem dzisiejszym, jestem tu i teraz, a nie tam i wtedy.
Młoda jest moja córka, wolna nadzieją, bez bagażu życia. Ja mogę zaczynać wszystko od nowa, ale nie cofnę tego, co zaszło. Mam swoje obciążenia i to czyni mnie starszą niż te, które ich nie mają. Nie boję się tego, że czuję się starsza od swojej metryki. Akceptuję to, że moje ciało dostosowało się do niej. Nie wyglądam na więcej, niż mam. Wyglądam dokładnie na tyle, ile mam. Tyle tylko, że to w dzisiejszych czasach bardzo niedobrze. Trzeba wyglądać młodziej, bo inaczej wygląda się starzej.
Moje ciało nie jest idealne. Ale moje dzieci są. I mój niedoskonały związek też. Szczery, przepłakany, przepracowany, ambitny, zawsze zaangażowany. Wszystkie moje niedoskonałości, rozstępy, zmarszczki, bruzdy i zgoda na przemijanie – to cena za to, co ukształtowałam. Uważam, że niezbyt wysoka. I nie poprawię sztucznie swojego nieidealnego ciała, bo nie byłoby moje… Mój przyjaciel kiedyś dotknął palcem moich zmarszczek i powiedział, że przecież każda z nich to jedno wspomnienie z mojego życia. Zapytał, czy chciałabym je wymazać. Nigdy.
Źródło i więcej na temat: https://ohme.pl/lifestyle/kazda-zmarszczka-to-wspomnienie-z-mojego-zycia-nigdy-nie-chcialabym-ich-wymazac/
Dlatego, że wzruszył mnie ten tekst znaleziony na stronie postanowiłem napisać ten artykuł ponieważ chciałem pokazać że takich kobiet jest znacznie więcej. Najważniejsze jest to że często nie zdają sobie z tego sprawy.
Z naszego maila
… kiedyś byłam bardziej wstydliwa. Ja katoliczka wychowana niemalże w kościele. Długie spódnice workowate sukienki byle nie pokazać za dużo ciała. Kolanka zawsze zakryte chociaż mąż mówi że mam zgrabne nogi. Szokiem była wizyta u ginekologa. Miała być Pani był Pan. Jak zaglądał tam to uszy mnie piekły taka byłam czerwona. Wstydziłam się swojego ciała, nagości. Jednak była ona nieunikniona. Te tłumy ludzi przy porodzie mnie przerażały. Czy wszyscy musieli mnie wtedy zobaczyć? Moje piersi kiedy karmiłam dziecko, wielkie bardzo duże. A jeszcze wcześniej mówili że jestem deska. Już teraz nie jestem. Zbliżam się jednak do trzydziestki i czuje że coś się kończy. […] Teraz chce pokazać wszystko co mam. Chcę właśnie takich zdjęć. Liczę na to że Pana żona pomoże mi przełamać wstyd i będę mogła zrobić takie odważne zdjęcia.
Śmiały akt kobiecy
Ponieważ dla niektórych kobiet ta tytułowa śmiałość to to, że staną przed obcym facetem nago lub prawie nago te kwestie staramy się zawsze traktować delikatnie. Co najważniejsze świetnie sprawdza się to że staramy się przed sesją uzgodnić jak najwięcej szczegółów. Doskonałym sposobem na to jest moja prośba o wybranie zdjęć które danej kobiecie się podobają. Zdjęć które dla mnie będą wskazówką jaka granicę sesji wyznacza dana kobieta. Dlatego nie ma nieprzyjemnych zaskoczeń. Ponieważ praktycznie wszystko wcześniej jest ustalone.
Gdzie leży granica między dobrym smakiem, a czymś czego staram się unikać? To trudne pytanie ponieważ każdy ma tą swoją granicę ustalona indywidualnie. Co najważniejsze wynika to z wielu czynników: wychowania, kodu kulturowego, środowiska i wielu jeszcze innych. Ponieważ każdy ma ta granicę ja to szanuję. Ponieważ jednak i ja jako twórca ustaliłem sobie pewne granice, dlatego pracę które tworzę nie przekraczają tego co założyłem.